Chcesz otrzymywać? Dostawać? Jest tylko jeden na to sposób, dawaj, dziel się.
Chcesz otrzymywać? Dostawać? Jest tylko jeden na to sposób dawaj, dziel się, A jak wiele w tym sensu, pokaże Ci moja historia sprzed kilkunastu lat.
A więc zabieram Cię w podróż do naszej stolicy: Warszawy, bo właśnie tam działa się ta historia, o której chcę Ci opowiedzieć.
Być może pamiętasz słowa Jezusa: „Oddaj wszystko, co masz, a będziesz miał skarb w niebie”, to niedosłownie jego słowa, ale coś w stylu dziel się, dawaj ubogim, oddaj wszystko.
Nie, z tego powodu że to Jezus powiedział, a z poczucia winy po mszy w Warszawie oddałam ostatnie 5 zł dla żebraka, który stał przy Kościele, mieszkałam właśnie wtedy w Warszawie, były to wakacje, pracowałam tam, miałam jakieś 16 lat, były to naprawdę ostatnie pieniądze jakie miałam, nie pamiętam, ile dni, ale wiem, że musiałam poczekać na wypłatę. Na mszy nie dałam na tacę i właśnie po wyjściu z kościoła obudziło się we mnie poczucie winy, że nie dałam na tacę, więc szybciutko się zawróciłam i oddałam ostatnią monetę żebrakowi.
Totalnie nie myślałam nad tym, co dalej, za co zjem kolację, właściwie bezmyślnie oddałam te 5 zł. Kojarzę coś, że chyba chciałam za to kupić ziemniaki i zrobić frytki, dlatego nie dałam wcześniej na tacę. Ale poczucie winy wzięło górę:(.
A co było potem?
Tego samego wieczoru, dużo ode mnie starsza znajoma z pielgrzymki, która była ze mną na tej mszy, albo ją spotkałam tam, już nie pamiętam, zaprosiła mnie na kolacje, pamiętam, że to było jedzenie na wagę, uwielbiam takie miejsca, pamiętam, że było pełno sałatek i innych pyszności, byłam bardzo zadowolona, a po tej kolacji znajoma odprowadzała mnie na autobus i w ostatnim momencie jak wsiadałam do autobusu, a on miał zaraz odjechać, ona wepchnęła mi 20 zł. Wow, oddałam wszystko, co miałam, a dostałam 4 razy więcej, plus bardzo smaczną kolację.
Skuteczność tego szaleństwa, o którym głosi Jezus natychmiastowa, choć, tak jak wspominałam, to nie był test, sprawdzenie czy to działa, oddałam z takich powodów, jak wyżej napisałam, ale ta skuteczność przypomniała mi się i myślę, że jest dużo lepsza, bo szybsza, niż wizualizacje, ale pewnie zadziała tylko, gdy będzie szczera intencja i spontaniczna, pewnie nie zadziałałoby to, gdybym pomyślała oddam wszystko, co mam, to dostanę więcej, choć ta strategia o jakiej już wspomniałam, wizualizacja i kreacja też jest cudowna, uświadamiamy sobie czego chcemy, czujemy jakby to już się stało i tworzymy wibrację sprzyjające do tego by to się zmaterializowało, ale to się nie stanie raczej, choć niewykluczone za pstryknięciem palca, to jest proces, po drodze gwarantowane jest dobre samopoczucie, oczywiście, jeśli nie wątpimy, nie frustrujemy się, że jeszcze, to nie zadziałało, a robimy swoje i dbamy o swoje dobre samopoczucie, dbamy o to, na co mamy wpływ, pamiętając o kierunku, w którym podążamy, ciesząc się nie tyle celem, co drogą do niego, a ta droga nie zawsze jest prosta i szybka, ale zawsze jest budująca nas, ucząca i doskonaląca.
Czy jest z tego jakiś morał? No nie będę proponować, żebyś oddał wszystko, co masz, to już powiedział Jezus.
Ja mogę powiedzieć: Kochaj i rób co chcesz.
I zapytać czy ktoś z Was też ma na koncie takie doświadczenia?